"sakre ble" w stylu kung pfuj :/

Data:
Ocena recenzenta: 3/10

Rozczarowanie totalne. Sporo sobie obiecywałam po tym filmie, a tu taka klapa. Ten film to niby ukłon w stronę kina z "Brusem Li" i "Dżeki Czanem" - no, przyznać się, kto w latach młodości nie kopał się na podwórku z kolegami, po obejrzeniu ukradkiem "Wejścia smoka"?

Niby fajna animacja, pomysł na fabułę też jest - ale w dobie post-shrekowskiej byle bajka to już za mało. Zabrakło mi tego czegoś.
Dialogi - owszem - są nawet dobre, ale powinny być jeszcze lepsze. Ani jedno powiedzonko nie ma szans wyjść poza seans, bo żadne nie jest charakterystyczne. Postacie niby różne i charakterystyczne, ale polski dubbing tego nie wychwycił - wszyscy gadają to samo, na jedno kopyto, albo bronią się "kłapami" mówiąc zbyt szybko albo zbyt cicho.

Co gorsza obawiam się, że główne przesłanie filmu też przeleci gdzieś między lewym prostym zen, a kopniakiem z półobrotu. Nie sądzę, by mój syn, albo któryś z moich bratanków dostrzegli, że w każdym z nas drzemie bohater zdolny uratować świat. Raczej przyćmią ich obrazy niewiarygodnych wręcz scen walk i pokazów kaskaderskich, które po skończonej projekcji - głowę dam sobie uciąć - zaczną wypróbowywać na sobie nawzajem... :/


Zwiastun:

Czasy Misia Uszatka już minęły dawno temu. Kiedyś dzieciaki oglądały power rangers w telewizji, teraz obejrzały Kung Fu Pandę. Nie wiem czy jest czym się oburzać to nie pierwszy taki film. To, że starają się dać jakiś morał już jest plusem.

Jeśli, jak rozumiem, to film dla dzieci, to nie dorosłym ma się podobać. Ja bym w każdym razie z własnej nie przymuszonej woli nie oglądał, bo jak kung fu panda brzmi mi mniej więcej tak jak żółwie ninja czyli nie brzmi.

Jako wielbiciel pełnometrażowych bajek, posiadający gust silnie zbieżny z gustem mojego 2,5 letniego syna przyznaję, że ta bajka to jeden z wielu przeciętniaków wychodzących na fali Shreków i perełek Pixara. Taka mocno naciągana 7mka.
Faktycznie nie ma tu ani specjalnie chwytliwej ścieżki dialogowej, ani jakichś postaci, które zapadają w pamięć.
Jest jednak jeden fragment naprawdę kapitalny, a mianowicie prolog zrobiony klasyczną kreską. Na nim można zakończyć seans.

"Kung Fu Panda" może nie jest arcydziełem w swojej klasie, ale to rzetelnie (w najlepszym tego słowa znaczeniu) zrobiona rozrywka. Dlatego nie zgadzam się fundamentalnie z "przeczołganiem" tego filmu przez @rudencję. Mamy tu wszystko, co powinno być: atrakcyjna strona wizualna, wartka akcja (wciągająca dzieciaki i ich starych), jedno z mądrzejszych przesłań, jakie spotkałem w filmach animowanych. No i świetny Jan Peszek.

Dodaj komentarz